Zaloguj przez Facebooka
Blog · Archiwum · Galeria
Zamknij mordę Bono!
napisany: 27.12.2018 · 16:02 · dodał: chaos · komentarze: 3
Ten post jest kontynuacją poprzednich dwóch. Jeżeli chcesz wiedzieć o co tutaj chodzi, cofnij się dwa wpisy wstecz. Jeżeli jesteś na bieżąco, możesz czytać dalej.

Po ciężkiej przeprawie wylądowałem u podnóży góry Chilliad i mogłem udać się w końcu do jednego z trzech miejsc zaznaczonych na mapie w poszukiwaniu ukrytego skarbu. Tym razem poszedłem po rozum do głowy i wykonałem telefon do mojego mechanika, a ten w minutę sprowadził mojego Gauntleta, którego porzuciłem wcześniej na szlaku. Ma gościu umiejętności. Mnie samo zejście zajęło pięć(dziesiąt) razy dłużej. Ale nie chcę do tego wracać. Wsiadłem do nagrzanego samochodu i udałem się do oddalonego o 6,5 kilometra celu, a podróż umilało mi Los Santos Rock Radio.

Zajechałem na jeszcze większe zadupie niż eksplorowałem wcześniej. Podejrzany obszar był znacznie mniejszy, ale wciąż nie wiedziałem czego konkretnie mam szukać. Nie miałem zielonego pojęcia co może być tym ukrytym skarbem. Może to skrzynia wypchana dolarami? Kasa zawsze się przyda, nawet choćbym miał ją wydać na głupoty. A może to nowa technologia z kosmosu? Jet-pack? Przypomniała mi się ta cholernie trudna misja z GTA San Andreas w której trzeba było zakraść się do bazy wojskowej, odstrzelić tysiąc głów i ukraść plecak odrzutowy tylko po to, aby potem skorzystać z niego kilka razy. Znając jednak podejście i skrzywioną psychikę programistów z Rockstar równie dobrze mogłoby to być złote gówno w postaci achievmentu, którego nawet nie mógłbym sobie powiesić na lodówkę (wtajemniczeni wiedzą, że do tej pory wisi na niej Fly The Co-op zdobyty w 2012 roku).

No nic. Kręciłem się jak smród po gaciach szukając czegoś co tutaj nie pasuje. Podejrzane wydawało mi się dosłownie wszystko - krzywe gałęzie, mniejsze lub większe ślady na śniegu, inaczej oświetlony kawałek ścieżki. I chodziłem tak w koło jak ż** (ah ta poprawność polityczna) po pustym sklepie. Uświadomiłem sobie, że kryzys wieku średniego przyszedł do mnie za wcześnie.

W końcu! Nareszcie. Natrafiłem na... leżące zwłoki bez głowy. Przyjrzałem się bliżej i stwierdziłem, że panujący mróz zrobił z nich nadmuchiwaną postać z urwaną głową. Mniejsza z tym co to było, skoro wyświetlił mi się komunikat o znalezieniu śladu 1 z 3. Wskazówka po byku. Równie dobrą podpowiedzią mołaby być goła dupa premiera. Pora udać się w drugie miejsce, również oddalone o jakieś 6 kilometrów. Może tam odkryję coś bardziej... odkrywczego.

Trafiłem w okolice morza Alamo. W sumie to nie jestem tego pewien, bo od tych ciągłych upadków z góry do tej pory boli mnie głowa. Coś podejrzanego? W sumie wszystko. Siedzący ludzie w letnich ubraniach i grillujący przed domami pośrodku śnieżycy. Zniszczony van i łódź na podwórzu. Niedomknięta szklarnia. Znów kręciłem się dobrą godzinę po okolicy, a w tle rozbrzmiewał "still haven't found what I'm looking for". Tak naprawdę sam nie wiedziałem czego szukać. Przeszedłem się na drugą stronę drogi i zacząłem eksplorację tutejszej plaży. Ciągle nic. Poszedłem spytać łowiącego ryby na rozpadającym się molo tubylca, czy nie widział czegoś podejrzanego. Ten tylko odburknął mi soczyste "get lost", a potem "fuck off, asshole". Wieśniak dostał kopniaka w dupsko, że aż wpadł do wody. Wracając do samochodu natknąłem się na wbitą łopatę i kolejne leżące obok zwłoki. Hmm...

Wsiadłem do pojazdu i udając się w trzecie miejsce moja głowa była pełna. Było więcej pytań niż odpowiedzi. W dodatku nie mogłem wytrzymać tego rwącego bólu. Zatrzymałem się w pobliskich delikatesach i strzeliłem sobie zimnego browara. Zajechawszy na miejsce od razu natknąłem się na leżącą obok drogi skrzynkę. Bez zawahania postanowiłem zobaczyć co jest w środku. Byłem pewnien, że jest to ten ukryty skarb. Moje męki miały się własnie zakończyć.

Guzik. W środku nie było nic. No prawie nic. Była to skrzynka na rewolwer. Pusta w środku. Byłem szczęśliwy i wkurzony zarazem. Szczęśliwy, że moja wyprawa po skarb dobiega już końca, a wkurzony dlatego, że znów muszę zapierdalać na jakieś zadupie, gdzie rzekomo ten skurwysyn Linde ukrył ska... swojego peacemakera. Tym zadupiem okazało się wybrzeże góry Gordo. Zapieprzam jak pojebany tym razem w rytm przeboju Nocnego Kochanka.

"Światło stopu ciągle świeci się, a linkę gazu zębami szarpie, bo w chuj mu się spieszy."


Zajechałem na miejsce a mój pojazd okazał się tak rozpierdolony, że odmówił współpracy na pobliskich torach kolejowych. Musiałem więc pokonać połowę szlaku turystycznego z buta. Mając w pamięci poprzednie przygody od razu wyjąłem z mojego inwentarza karabinek z latarką i wyruszyłem drogę. Drogę, która nie miała końca. Ciemno. Zimno. Pada śnieg. Do domu daleko. Na drodze spotkałem jakiegoś dziwaka z wypchanym po brzegi plecakiem. Skurwiel się przynajmniej lepiej ubrał ode mnie. Postanowiłem zagadać, ale idiota się wystraszył i zaczął uciekać. Co jest nie tak z tymi NPCami? Co jest nie tak ze mną, że od kilku godzin głównie chodzę po górach. Grając w grę. Idę dalej. Nagle poczułem silne wibraje na moim udzie. O, wiadomość. "Twój pojazd został zniszczony, zadzwoń do ubezpieczalni po hajs". Cholera, myślałem że to nieczynne torowisko.

Nagle mi ulżyło. Doszedłem do zaznaczonego miejsca. Z wrażenia puściłem głośnego bąka. Leżą dwa trupy, a w środku skrzynia. Skrzynia w której zgodnie z przypuszczeniami z ostatniej wskazówki znalazłem złoty rewolwer. Ja pierdolę. Przebyłem taki szmat drogi dla takiego gówna. Na szczęście niedaleko, na brzegu morza czekała na mnie motorówka, której mogłem użyć aby bezpiecznie się stąd wydostać.



Rządza. Chciwość. Pazerność. Upartość. Wizja szybkiego i łatwego wzbogacenia się. To mnie zgubiło. Poświęciłem dobre trzy godziny w real-time aby zdobyć złotego gnata. Mogłem w tym czasie wyjść, pobiegać. W sumie to nie mogłem, bo padał deszcz. No to mogłem na przykład obejrzeć Kevina samego w domu. W sumie to widziałem go 128 razy. Mogłem zrobić wiele innych wartościowszych rzeczy, a wolałem szwędać się po górach i zadupiach grając w GTA Online. A w całym minionym roku odpaliłem tę grę może ze dwa razy. Chyba muszę zadzwonić do mojego psychoterapeuty...
sdr
napisany 29.12.2018 o godzinie 14:19
zobacz profil autora
Nie no, u mnie pojawił się od razu w ekwipunku. Ale kasa w GTAO też powinna wpaść. Tuż przed premierą RDR2 był nawet bonus 2x, czyli pół bańki można było zgarnąć.
chaos
napisany 29.12.2018 o godzinie 11:19
zobacz profil autora
Jedyne co dostanę za 50 headshotow to... Złoty rewolwer w RDR2. Pewnie tez go ukryją za górami, za lasami...
sdr
napisany 27.12.2018 o godzinie 22:55
zobacz profil autora
Oj tam, zawsze możesz zrobić tym rewolwerem jeszcze 50 headshotów - co zajmie mniej niż 3h - i wtedy zarobisz $250k :) Albo i pół bańki, o ile jeszcze aktualna jest promocja.
wybierz stronę: 1
© 2004 - 2024 GTAthegame NETWORK · All Rights Reserved
Engine by sdr · Design & Content by chaos · Odsłon 158215 · Wizyt 135614