| Imię (Nazwisko): nie podano Ksywa: metzen Miejscowość: Warschau Wiek: 33 lat |
|
P | W | Ś | C | P | S | N | | | | | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | |
|
Ok, żartowałem. Tu nic się nie pojawi.
|
|
So kiss me, I'm shitfaced
napisany: 03.08.2009 · 10:59 · dodał: metzen · komentarze: 2
|
Dużo różnych kwestii mnie ostatnio nawiedza. Powrót na stare śmieci (vide ramka "Moja Kartoteka") może mieć sporo wspólnego z ogólną zadumą i taką łagodną, niebolącą odmianą "Weltschmerzu". Chociaż może to świat coś boli, a nie on mnie.
Anyway, wakacje to okres, w którym zawsze najfajniej mi się pisało. Dowodem mogą być na to chociażby recenzje Flowera i Prototype na kikoo. To kikoo to fajna sprawa, jak mnie jakaś gra opęta, to kothka łyknie każdą reckę : ) : **
Inne dowody mojej kreatywności będzie można zapewne poczytać na pRzYpAdKiEm.. , ale najpierw muszę wyrzucić teksty Kuby i ulokować je gdzieś w drugiej połowie sierpnia. Niedobry ze mnie człowiek.
Tymczasem dobija godzina 11 i powoli czas znikać - dziś zakupy, a więc prezent, Gajcy, rakietki do badmintona (te z Jastrzębiej Góry bardziej nadają się do łapania motyli, niż do grania..) i jakieś inne pierdoły. Wish me luck.
I'm off.
|
I believe in Harvey Dent.
napisany: 26.08.2008 · 22:09 · dodał: metzen · komentarze: 4
|
Nie mam ochoty tłumaczyć, czemu nie pisałem tu od lutego - sporo w moim życiu się wymieszało, sratatata, nie chciało mi się i nie miałem nastroju.
W te wakacje obudziła się we mnie dusza kinomana. To znaczy, że oglądam filmy. Niekoniecznie w kinie. Dwa razy byłem na The Dark Knight i wierzę w Harvey'a Denta. Obejrzałem też reklamowane twórcami Animatrixa animacje Gotham Knight i nie rozumiem, jaki debil mógł zrobić z Bruce'a Wayne'a mangowego bishonena mówiącego głosem Kevina Conroy'a i co za mózg wsadził do historii "Crossfire" Crispusa Allena, który w żadnym z filmów się nie pojawia (Gotham Knight to historie osadzone między wydarzeniami z Batman: Begins, a The Dark Knight). Nie rozumiem też, czemu Ramirez dała się w TDK przekupić Maroni'emu, który w GK o mało jej nie zabił, ale cóż. Tak, to był SPOJLER!
Powtórzyłem sobie również Begins i wciąż zastanawiam się nad maksymalnie realistyczną koncepcą ukazania Gotham i Gacka. Wprawdzie obie części Nolana luźno bazują na słynnych historiach o Batmanie (Year One, The Long Halloween, The Killing Joke...), jednak mało w nich magii DC Universe. Zdaje się, że w tym świecie nie ma po prostu faktycznych SUPERbohaterów. Nie ma Zielonych Latarnii, nie ma Supermana... Z jednej strony to trochę boli, z drugiej mi się podoba. Porównałem sobie TDK z pierwszym Batmanem Burtona... I jakkolwiek oba filmy nie byłyby genialne, przedstawiają zupełnie inne wizje miasta Gotham jak i samych postaci. Batman u Nolana to zakuty w kewlar mściciel, a u Burtona miejska legenda. Nolanowy Gordon to ta postać, którą przedstawili Miller i Loeb w swoich komiksach - porucznik około czterdziestki. U Burtona to gruby i siwy komisarz. Joker zagrany przez Nicholsona to kreskówkowy żartowniś - niebezpieczny, ale nie tak jak przedstawiony przez Ś.P. Ledgera psychopata..
Muszę jeszcze nad tym pomedytować.
Byłem również na głośno reklamowanym filmie z Hiszpanii - [REC], czyli o zombiakach w stylu Blair Witch Project (Nie oglądałem BWP. Ale wszyscy tak mówią, więc powiem i ja, a co.)
Przyznać muszę, że nieco się zawiodłem, chociaż film był dobry. Byłem na nim z dziewczyną - ona w niektórych momentach prawie płakała ze śmiechu, ja tylko w kilku. A tak to ze znudzeniem patrzyłem jak strażak spada. Z góry. I leży.
Ale film ciekawy, jeden z lepszych horrorów, jakie widziałem od dłuższego czasu. Nawet jeśli podskoczyć można było w najwyżej trzech momentach.
Jedno, co mnie dobiło, to zapowiedziana wersja amerykańska. Zamiast Barcelony mamy LA i chyba na tym różnice się kończą.
Obejrzałem także Hancocka. I uczucia mam mieszane. Pomysł świetny, kilka motywów genialnych, ale sama fabuła... Taka nijaka.
O Królach Ulicy nie wspomnę. Bo chociaż film niczego sobie, zostanie zapomniany. I ja też o nim zapomnę. Są niestety takie filmy, które nam się podobają, ale są jedynie kolejnymi kalkami.
Poza tym przepuściłem w te wakacje równowartość dobrej konsoli z kilkoma grami. A to jeszcze nie koniec.
Akapity robią się coraz krótsze, czas...
|
Dzień języka ojczystego
napisany: 11.02.2008 · 12:36 · dodał: metzen · komentarze: 0
|
W zasadzie to międzynarodowe święto jest. Tak twierdzi mój kalendarz.
W zasadzie to moje ferie zaczęły się tygodniem ciszy. I tak też się skończą, bo trwają tylko tydzień.
Lubię popełniać błędy i obarczać się winą. Naturalnie mojej winy nie ma nigdzie, to tylko ludzie są utaplani w brudnej rozpuście, a na gębach fałszywy uśmiech.
Ale ja błędów nie popełniam dwa razy. Nauczyłem się kilku rzeczy: czas ma tendencje do działania na naszą niekorzyść. Nie warto czekać. I o swoje trzeba jednak walczyć. Poddając się nie zajdziemy nigdzie.
I przy tym wszystkim trzeba respektować uczucia innych, nie traktować ich jak lalki, które można przeprogramować pod swoje dyktando. O osobach trzecich nie wspominam. Chociaż ich uczucia też trzeba szanować.
No i ważna jest jeszcze wiara. I zaufanie.
No, to na sam koniec zanucimy 'Hej hej, niezwyciężony, hej hej, wstawaj i walcz!'
I nie musicie mi mówić, co sądzicie o związkach na odległość.
Edit: Okej, już wszystko się spierdoliło i tak.
|
Światowy dzień piekła
napisany: 24.01.2008 · 19:14 · dodał: metzen · komentarze: 8
|
Według mojego kalendarza dzisiaj mamy ostatnie, sensowne święto w styczniu. A jako, że przez ten rok piszę zainspirowany dziełem Jepha Loeba, "Batman: The Long Halloween". Dużo odniesień do Ojca Chrzestnego, którego nie oglądałem, żadnego spedalonego chłopca w czerwonych gatkach i zielonej koszulce plączącego się pod nogami. I Harvey Dent jako prokurator okręgowy. Polecam, bo to dobra rzecz, nawet, jeśli nie jest się fanem przebierańców walczących ze złem i występkiem.
W każdym razie, nic nie wiem. Czas mija mi szybko.. I to nie bez powodu. W każdym razie miło się przekonać, że teoretyzowanie o uczuciach nie ma żadnego sensu.
A życie toczy się dalej. Tylko coś się zmienia. Trochę, troszeczkę, z każdym dniem. Na razie wystarczy.
Jeśli będę miał przypadkiem ochotę napisania czegoś sensownego, to zedytuję tą notkę.
A, tak btw, jestem jedyną osobą, która nie czeka na IV?
|
The Long New Year's Eve
napisany: 31.12.2007 · 12:20 · dodał: metzen · komentarze: 4
|
Od nowego roku będę pisał tu tylko raz w miesiącu.
Tak, mam zjebaną psychikę i naczytałem się za dużo The Long Halloween. Dziękuję.
|
T I Y H
napisany: 15.12.2007 · 18:24 · dodał: metzen · komentarze: 8
|
Uczcijmy minutą ciszy pamięć Darka, znanego bardziej jako zapalnika, aka fgjf'a.
Opuściła nas dusza człowieka bez wątpienia inteligentnego, nie obdarzonego jednak silną wolą. To właśnie przez jej brak, nie ma go teraz z nami.
[*]
...
a pennie for your thoughts.
|
Never about easy or hard.
napisany: 28.11.2007 · 18:13 · dodał: metzen · komentarze: 4
|
Bo to jest tak - gdy mgła unosi się, błądzimy. Gdy opada, to w ogóle się gubimy.
Słucham sobie Inadubisu i myślę o sprawach różnych. Powinienem się cieszyć, bo jest prawie fajnie. Ale jak zwykle się nie cieszę, bo jest przeciętnie : D
Ale nie jestem z ludzi, którzy opowiadają całe swoje życie w internecie. Mdli mnie na widok blogowych wyznań, jak to z misiem cudownie w niedzielę było, jak to ta rura z polaka znowu laskę wstawiła i jak to jebać policję winno się.
I od pół godziny patrzę na to, co napisałem powyżej. I nie wiem, co tu jeszcze naskrobać. Mógłbym coś o uśmiechających się kotach i ludziach szalonych jak kapelusznicy.
Nie, jednak nie.
Mógłbym się odnieść do wspaniałej dyskusji o konsolach i pecetach, ale mdli mnie to.
Dlatego skończę, jak zwykle nie dochodząc do żadnego konkretnego wniosku.
|
na granicy pisma
napisany: 21.11.2007 · 23:51 · dodał: metzen · komentarze: 5
|
Pies zaszczekał rozpaczliwie za oknem.
Zajrzałem na dno butelki i zakląłem cicho, po czym z trudem podniosłem się z krzesła. Chwiejnym krokiem doszedłem do parapetu i ręką przetarłem zaparowaną szybę. Na zewnątrz wciąż sypało, drzewa po drugiej stronie ulicy ginęły w śnieżnej kurzawie.
Odwróciłem się i spojrzałem na zwisające z belki ciało Soczka. Soczek był pierwszy.
Kazimierz siedział skulony koło kominka, kurczowo ściskając pustą szklankę i mamrocząc coś w malignie. Serio, w swojej słynnej, futrzanej czapie leżał na podłodze i liczył pestki. A Misza, jako jedyny nie przytłoczony zaistniałą sytuacją biegał po izbie i rozwieszał dekoracje świąteczne. Tak po prawdzie, nie byłem pewien, czy on aby na pewno dobrze się czuje. Ale przynajmniej się nie powiesił. A to, że rano poszedł do lasu po choinkę, chociaż mieliśmy środek stycznia nic przecież nie znaczyło.
Skowyt psa robił się coraz bardziej nieznośny. Podniosłem zawieszoną nad paleniskiem dubeltówkę, sprawdziłem, czy aby na pewno naładowana i otworzyłem drzwi. Fala paraliżującego zimna przetoczyła się przez moje ciało, wiatr uderzył w twarz, a śnieg - jak zwykle zresztą - zaczął wpadać do oczu i ust.
Już po chwili wkopałem się w półtorametrową zaspę. Odgarniając ręką biały puch spróbowałem przetoczyć się dalej. Po zdających się być wiecznością pięciu minutach wydostałem się ze śniegu.
To był fajny pies. Trochę zziębnięty, fakt, ale zdawał się być przyjazny. I w ogóle, taki kochany był. Nerwus, ale morda fajna. Fajny pies.
Podniosłem strzelbę, wycelowałem w pysk, pysk zwierzęcia, które jeszcze nie zdawało sobie sprawy, co za chwilę go czeka. I pociągnąłem za spust. Bez zastanowienia.
- Gostek, powiesz mi coś? - Zapytał mnie Serio, gdy tylko powróciłem do chałupy.
- Ehe.
- Po jaką cholerę zabijasz te zwierzaki? Sprawia ci to przyjemność.
- Niee. Chyba. Ale jakbym ich nie zabijał, musiałbym je karmić. Albo wódką się dzielić. A wódki brakuje troszku.
- No. Brakuje. - Przytaknął przyglądając się trzymanemu między palcami nabojowi do swojego antycznego sześciostrzałowca.
Ciało Soczka zerwało się z szelek i z hukiem wyrżnęło o podłogę wzbijając chmurę kurzu.
Ok, nie pytajcie mnie, co to ma być, ale stwierdziłem, że wymyślenie czegoś naprędce będzie lepsze od pierdolenia o chusteczkach do nosa.
|
Ważę się.
napisany: 11.11.2007 · 23:35 · dodał: metzen · komentarze: 8
|
Z cyklu "Standardowe rozmowy administracji z użytkownikami serwisu":
Cytat: metsuzenu: koniec kurwa
zpn: koniec kurwy.
metsuzenu: kurwa: the end.
zpn: kurwa: reaktywacja
metsuzenu: kurwa: rewolucje
zpn: kurwa: powrót króla
metsuzenu: kurwa begins
metsuzenu: ...
zpn: kurwa: i więzień azkabanu
metsuzenu: kurwa, wiedzialem ze dasz harego potera : D
metsuzenu: szesc kurw pod spluwa
zpn: blade: łowca kurw.
metsuzenu: kurwa: wysoka cena zycia
metsuzenu: (wkleje to na bloga)
zpn: S.T.L.A.K.E.R shadow of kurwa.
zpn: tylko sprobuj
zpn: ty maly kutasie
zpn: a jak juz wkleisz
zpn: to pozdrawiam
metsuzenu: a kurwa sprobuje : D
zpn: mame, tate, babcie
zpn: dziadka
metsuzenu: i kurwe?
zpn: i starczy, bo siostra na piwo nie chciala pozyczyc.
metsuzenu: ok ,to w takim razie
zpn: nie wklejaj, kurwa.
zpn: (ten tekst jest objety prawami autoskimi, kopiowanie go bez zgody autora jest zabrnione)™
zpn: haha
zpn: i teraz
zpn: nie wkleisz
zpn: bo potem cie do sady.
zpn: sadu*
metsuzenu: dobrze, ze nie wiem ,co to znaczy 'zabrnione'
zpn: !
metsuzenu: sin city: kurwa warta grzechu
zpn: nie znam.
metsuzenu: bo jeszcze sie film nie ukazal
metsuzenu: a komiksu nei czytales ;x
zpn: Hitman: Krawa Kurwa
metsuzenu: Splinter Cell: Kurwa Tomorrow
zpn: Batman: Kurwen City
zpn: i przestan juz kurwowac. : (
metsuzenu: okej
metsuzenu: Hitman: Pierdolony Zabojca
metsuzenu: w takiej formie to wkleje
zpn: nie waż się.
|
Czas Końca
napisany: 05.11.2007 · 22:40 · dodał: metzen · komentarze: 8
|
Mamy piąty listopada, a o piątym listopada zapomnieć nie wypada. Prawda?
Prawda.
Dlatego piszę też nocię noteczkę.
Jestem zmęczony. Nie, nie zmęczony w sensie "cały dzień żem groby kopał", raczej zmęczony w sensie "chętnie bym się wyrwał z tego zmęczenia i kogoś zabił".
No i zaspaliśmy.
Zaczyna boleć mnie głowa, co znakiem dobrym nie jest. Jak boli mnie głowa, zaczynam robić się wkurwiający.
Ha, kogo ja oszukuję. Zawsze potrafię być wkurwiający. Rzecz punktu widzenia. Bo przecież wszystko jest rzeczą punktu widzenia.
Poszedłbym spać, ale robota czeka.
Kurwa, najchętniej to bym chyba całe życie przespał.
I jak zwykle napisałem prawie 700 znaków o niczym. Ale jest piąty listopada, więc napisać wypada.
|
|