Zaloguj przez Facebooka

Chaos

blog

blogarchiwum
Ou allons nous?
napisany: 15.11.2019 · 18:06 · dodał: Chaos · komentarze: 2
Ten post jest kontynuacją poprzedniego. Jeżeli nie jesteś na bieżąco przewiń stronę w dół. Jeżeli nadążasz to możesz czytać dalej.

Znajomy miał rację. Dalsze poszukiwania skarbu ukrytego przez jakiegoś szaleńca Jacka Halla były już tylko trudniejsze. W końcu, po wielkich trudach niczym Syzyf wspinając się na strome wzgórze i tocząc się na dół, wylądowałem gdzieś pośrodku tam gdzie miałem zamiar wylądować. To ciągłe spadanie o którym pisałem wcześniej to tylko efekt mojej niezdarności, ponieważ drugiej wskazówki szukałem po niewłaściwej stronie zbocza. No, ale nie istotne. Mam już drugi kawałek papieru, na którym ktoś narysował miejsce ukrycia trzeciej wskazówki. Hm...

Gościu mógł tam narysować penisa i było by to równie pomocną wskazówką. Jestem nowy w tych rejonach, upierałem się by jechać na wschód, ale Dutch miał większą siłę przebicia. No i jestem tu gdzie jestem. Pośrodku jakiegoś zadupia, daleko od domu, daleko od obozu...

Przestałem się mazać. Chłopaki przecież nie płaczą, a co dopiero prawdziwi mężczyźni. Dałem koniu ciastka, obmyśliłem plan i ruszyliśmy w drogę. Miałem przeczucie, że kolejna wskazówka leży gdzieś na północy. Tam też powoli zmierzaliśmy. Minęliśmy kilkunastu nieznajomych. Jeden z nich nawet wycelował we mnie broń bo nie spodobało mu się, że mam założoną chustę. Mamrotał coś o braku odwagi do pokazania swojej twarzy, a mi po prostu leciały śpiki z nosa podczas galopu. Zabiłem go strzelając z łuku, bo akurat to miałem w ręce. Chciałem upolować jakiegoś jelenia po drodze, a wbiłem strzałę chłopu w oko. Szybko ukryłem zwłoki w krzakach, zabrałem mu zegarek i parę centów bo tam gdzie właśnie poszedł nie byłyby już mu potrzebne. Ruszyłem w dalszą drogę.

Ktoś nam pstryknął fotkę gdy przecinaliśmy stary drewniany mostek

Robiło się coraz zimniej, pod górę i ciemniej. Koń co raz bardziej opadał z sił, ale gdy robiło się stromo i ślisko galopował jak szalony.



Obrany przez nas szlak jak na złość się wydłużał. Mając w pamięci to co przytrafiło się Johnowi postanowiłem wjechać nieco wyżej i zejść ze szlaku zanim totalnie zrobi się ciemno.

Chwilę przed zachodem słońca dotarłem na jakieś wulkaniczne pole z gejzerami. Moje przybycie spłoszyło wszystkie pasące się w tym miejscu konie. Znalazłem miejsce na obóz, przywiązałem swojego wierzchowca i rozbiłem namiot. Korzystając z chwili światła dziennego postanowiłem zbadać okolicę. Rozejrzałem się nieco i znalazłem dziwnie ułożone kamienie na sobie. Pogrzebałem trochę, włożyłem swoją skostniałą rękę i...

Wyciągnąłem kolejny kawałek papieru. To była trzecia wskazówka, podejrzewam że zdradza lokalizację skarbu.

Rozpaliłem ognisko i z ogromną satysfakcją przyrządziłem kolację z kawałka mięsa który zaczął już gnić w mojej sakwie. Po ukryty skarb wyruszam o poranku. Nie mam bladego pojęcia dokąd i po co zmierzam.


Chaos
napisany 17.11.2019 o godzinie 09:40
zobacz profil autora
Albo jest dobrą okazją do poznania mapy. Właśnie w ten sposób do tego podszedłem, dzięki czemu wiem gdzie jestem podczas misji. :)

Natomiast zdobycie tego skarbu wcale nie było takie proste.
sdr
napisany 16.11.2019 o godzinie 23:38
zobacz profil autora
Dzięki za podpowiedź ;) W sumie jeśli tych wskazówek nie byłoby tak dużo to może i ja podejmę trop na nowo. Może za wcześnie się za to zabrałem, bo takie szukanie miejscówek na początku gry kiedy w zasadzie nie zna się dobrze mapy może być upierdliwe.
wybierz stronę: 1
© 2004 - 2024 GTAthegame NETWORK · All Rights Reserved
Design & Engine by sdr · Content by Chaos · Odsłon 142466 · Wizyt 120628