Zaloguj przez Facebooka

Pepe

blog

b l o ga r c h i w u ml i n k io   m n i e
Telefony w mojej głowie - to tylko ja
napisany: 01.10.2011 · 00:54 · dodał: Pepe · komentarze: 3
- jak to kiedyś śpiewał śp. Grzegorz Ciechowski w piosence zespołu Republika.

Jakiś czas temu chaos pisał o tym, jak bardzo technika nas zniewala i niszczy nasze życie za naszym przyzwoleniem. Jest w tym sporo racji, zważywszy że kiedyś do życia wystarczała nam zwykła rozmowa bezpośrednia. Czasy, kiedy telefon był wielkości walizki już dawno przeminęły, a rozmowy wreszcie przestały być koszmarnie drogie ze stawkami, jak za obecne teleaudio. Pomimo, iż ich rozmiar do czasów obecnych "trochę" się zmniejszył i przestały być one towarem luksusowym, jak swego czasu klocki LEGO, czy kineskopowe kolorowe telewizory 26" marki FUJITSU GENERAL wyprodukowane w Japonii, to ciągle jedna rzecz pozostała niezmienna - nadal są bardzo atrakcyjne dla złodziei.


Tak kiedyś wyglądały telefony. Można zauważyć, jaki podziw sprawiało samo posiadanie cegły z dwa razy większą od niej anteną. A teraz?
Cytat:
- Ty, jaki masz telefon?
+ samsunk galaksy es. A ty?
- Hahaha, aleś se wybrał, nawet aparatu z lampą nie masz. Ja mam lepszy, bo eldżi słifblek! Ma świetny aparat bo 5 megapiczegoś tam.


Tak obecnie wygląda typowa rozmowa ludzi "znających się na telefonach". Ważne są megapiksele, srifi, to żeby miał najlepiej dotykowy wyświetlacz i koniecznie droida i multum niepotrzebnych w ogóle rzeczy. Problem tylko pojawia się, gdy tylko przychodzi rachunek, bo niedouczeni ludzie nie przejęli się ostrzeżeniem w instrukcji (którą normalny człowiek nigdy nie przeczyta, "bo tylko idiota nie umie obsługiwać telefonu"), żeby zablokować możliwość łączenia się z internetem, lub zakupienia odpowiedniego pakietu.

Sam rozwój Androida jednak przełożył się jednak bardzo niekorzystnie na jakość obsługi klienta i jedna baza telefonu jest robiona taśmowo i każda z nich różni się od siebie jedynie pojedynczymi elementami wyposażenia, obudową, zainstalowaną wersją systemu operacyjnego, oraz... datą premiery. W praktyce okazuje się, że telefon trzyma swoją cenę przez 2 lata na wysokim poziomie, a następnie dzięki pojawieniu się bliźniaczego odpowiednika z nieco lepszą jedną rzeczą - ten pierwszy nagle staje się bezużyteczny i traci wszystkie przywileje aktualizacyjne i nagle niemożliwa jest jego aktualizacja do nowszej wersji Androida, mimo iż późniejsza jego kopia, taki przywilej dostała.
Jeszcze gorzej wygląda to w przypadku tanich telefonów, niby "dla początkujących użytkowników bublowskiego systemu".

Ta sama platforma jest tworzona na potęgę, a telefony starzeją się już po kilku miesiącach i otrzymują aż jedną aktualizację systemu. Oczywiście nówki sztuki dostają nowe wersje i do producentów nie docierają żadne argumenty, że stary i nowy model różni się tylko... kształtem, bo bebechy są dosłownie takie same.

Inną sprawą jest fakt, że owe modele zazwyczaj pozbawione są podstawowego oprogramowania, jakie wgrywane są do "tradycyjnych" słuchawek, jak choćby sam menedżer plików. Wszystko trzeba ściągnąć sobie samemu, a dzięki temu lemingi zasponsorują konto danym operatorom sieci.

Moja przygoda ze słuchawkami może nie jest aż taka bardzo długa. Długo opierałem się temu wynalazkowi, bo bodaj dopiero w 2005 roku dostałem pierwszy z nich. Nie do końca go pamiętam, bo był to jakiś "grat z demobilu", o wyglądzie cegły. Nie miał on żadnych duperszmitów jak gry, kolorowego ekranu, czy multidźwiękowych dzwonków. W każdym razie nie pożył u mnie długo - padł w nim wyświetlacz.

Z racji tego, że telefon był mi już wówczas potrzebny, a pierwszy egzemplarz skończył śmiercią naturalną, następną słuchawką była klasyczna już Nokia 3310. Darzyłem i darzę do dziś do niej żywą sympatię - telefon nie do zdarcia, reagował natychmiast, alarm budzący cały pion w bloku, co by tu jeszcze powiedzieć - niemal bezawaryjny z długo trzymającą baterią. No i z kultową grą Snake Niestety paradoksalnie mój najlepszy telefon, którego wraz z dniem 1 września któregoś tam roku zgubiłem w autobusie, bo jadąc w galowych spodniach, wyślizgnął mi się niepostrzeżenie z kieszeni.
Tak też zakończyła się moja przygoda z simplusem.

Kolejna była Nokia 3510. Całkiem podobna "ideologicznie" do niefortunnej poprzedniczki, ale już zupełnie od niej inna. Przede wszystkim za sprawą układu klawiatury z osobnymi przyciskami łączenia się i aż dwóch przycisków do obsługi menu. Dotychczas takie rozwiązanie widziałem tylko w modelach wyższej klasy, jak 6210i i 8810. Niestety na tym zalety tego telefonu się kończyły, bo menu nie reagowało już tak płynnie. W zasadzie nie był zły, ale gdy tylko ktoś z rodziny "załatwił sobie" Nokię 6610i i sam fakt, że posiada aparat cyfrowy, mierny bo mierny, oraz przeglądarkę WAP, to wystarczyło, żeby przestać zachwalać swój dotychczasowy telefon. Dostałem go później, gdy owa osoba wybrała lepszy model.

Myślałem, że to Nokia 3510 chodzi tak beznadziejnie wolno. Myliłem się. No i nie dość, że klawisze bardziej dla opazurzonych kobiet, to jeszcze tragicznie małe i położone blisko siebie, przez co często na początku myliłem wpisywane znaki, już nie mówiąc o noszeniu jej w pokrowcu, co akurat było idiotycznym pomysłem kogoś z rodziny, bo dzięki temu telefon miał być jeszcze później z zyskiem sprzedany (!). No i niestety długo takiego traktowania ta słuchawka nie wytrzymała - najpierw padł głośnik słuchawkowy (tryb głośnomówiący działał), a później z kolei, w skutek niefortunnego upadku, również wyświetlacz. I tak oto magia Nokii sprzed lat przestała mieć dla mnie jakiekolwiek dla mnie znaczenie.

Zmuszony tym incydentem, musiałem więc wrócić do poprzedniego wyrobu tego fińskiego koncernu.
Jakiś czas później, znajoma znalazła w pracy Sony Ericssona T630. Długo trzymała go w depozycie, w nadziei, że znalazca się pofatyguje o odbiór, albo chociaż zapyta, czy ktoś go gdzieś nie widział. Tak się nie stało i po ponad roku czasu przyniosła mi go. Jak się okazało - telefon był w Erze, a ja już miałem kartę w Heyah, więc nie było żadnego problemu. Telefon bardzo szybko przypadł mi do gustu - menu podobne do tych spotykanych w Nokii 6610, a niektóre pozycje - nawet ze starszymi modelami fińskiej marki. Nie zrażał mnie równie słaby aparat, ale w końcu nie do tego go używałem. Trochę upierdliwy jednak okazał się joystick, który czasami nie łapał komend.

Szansa na nowy telefon nadeszła z rokiem 2008, kiedy to wspólnie ze znajomą przeszliśmy do Play i wzięliśmy razem dwa Sony Ericssony C902. Dla mnie przejście było niezauważalne, bo wszystko, czego nauczyłem się na T630 - było kropka w kropkę, jak w C902, za wyjątkiem tylko komendy blokowania i odblokowywania klawiatury. Cóż mogę o nim powiedzieć - służy u mnie nadal do tej pory, chociaż obecnie już jako telefon zastępczy. Wiele rzeczy ma nawet lepszych niż mój obecny scyzoryk z antkiem. Choćby kamerę do wideorozmów i diodę LED. Nadal jest dobry i myślę, że jeszcze długo jeszcze u mnie zagości.

Dwa lata później nadażyła się okazja przedłużenia umowy. Poszedłem na to i wybrałem swój obecny scyzoryk - LG GT540. No nie powiem - szok związany z przejściem był spory i dość... kosztowny. Dzięki swej niewiedzy utraciłem w krótkim czasie prawie 20 złotych. O dziwo, całkiem szybko udało mi się go opanować i udało znaleźć haczyk na blokowanie transferu danych na żądanie. Telefon okazał się przydatny w wielu sytuacjach, GPS podczas wycieczki orientacyjnej wskazał mi gdzie jestem, moduł WiFi uratował mnie od groźby odcięcia od internetu na czas remontu pokoju (PdaNet). Trochę żałuję, że nie ma dla niego oficjalnej aktualizacji do nowszego antka z możliwością zapisu aplikacji na karcie pamięci, bo wbudowana ilość nie starcza nawet na część kompletu niezbędnych aplikacji, no i irytujący jest także brak lampy błyskowej, zwłaszcza przy słabym oświetleniu. I tak to teraz wygląda.

Teraz z zazdrością przeglądam serwisy typu telepolis i widzę te wybajerzone scyzoryki z wszystkimi tymi rzeczami, które jakością dorównują SE C902, a dodatkowo mają lepiej wykonane pierdoły z mojej aktualnej słuchawki. Szlag mnie trafia, jak dowiaduję się, że prawie ten sam telefon, co mój, ale wydany później, dostaje aktualizację do najnowszej wersji oprogramowania, a do mój nie. Tak oto działa ta pieprzona pogoń za nowinkami i fascynacja techniką. Czy jest jeszcze dla takich ludzi ratunek?

PS. No fajnie, po przenosinach Funeral Bone Army na zewnętrzny serwer, mam na nim więcej wejść z USA, niż z mojego kraju ;)
Pepe
napisany 01.10.2011 o godzinie 17:10
zobacz profil autora
@sdr: No u mnie to już bez totalnej ingerencji w software nie da się raczej zrootować telefonu. Zachciało mi się aktualizacji antka do 2.1-update1, gdy na zwyłym 2.1 jeszcze było ono możliwe.

I to jest właśnie ***iające. P500 ma taką samą platformę, co GT540. Nawet producent procesorów do tych modeli nie widzi przeciwskazań do używania na starszym modelu Antka 2.2 i 2.3.3. Ale LG mówi twarde nie. Antek spowodował, że kupno telefonu z tym systemem to jak kupno kota w worku. Kiedy tylko go zakupisz wtedy, kiedy pojawi się atrakcyjna oferta w jakiejś tam sieci, to się dowiadujesz, że właśnie w tym momencie firma przestała zajmować się aktualizacjami na niego, albo kolejna łatka całkowicie blokuje możliwość jego rootowania.

Zawsze by tam trochę zostało więcej. A tu co, menedżer plików, jedno Angry Birds, lepszy odtwarzacz muzyczny, Opera Mobile, ze trzy małe aplikacje i co? I finito, bo już telefon zaczyna świrować, że brak miejsca w telefonie.

Hmmm, teraz widzę, że trochę literówek i złych form gramatycznych użyłem w notce. Poprawię później, bo już padam z nóg po dzisiejszych wykładach.
chaos
napisany 01.10.2011 o godzinie 14:35
zobacz profil autora
Budzik w Nokii 3310 był naprawdę wkurzający. Gorsze od niego było tylko wiercenie w ścianie udarem. A telefonów dotykowych z rozbudowanymi systemami nie rozumiem i nie umiem się nimi obsługiwać. Wolę klasyczne rozwiązania. :)
sdr
napisany 01.10.2011 o godzinie 01:56
zobacz profil autora
Miałem mieć też tego GT540, ale jak wspominałem na blogu chaosa, ***ali mi go na poczcie. Kupiłem P500 i co? Miałem andka 2.2, mam 2.3, ale na więcej nie liczę. Niestety taka polityka ma na celu tylko jedno: zmuszenie klienta do zakupu nowej słuchawki. Więc klient albo kupi albo... zrootuje swój telefon :) Po gwarancji ofkz.

PS Pewnie Cię to nie pocieszy, ale opcja przenoszenia apek na kartę tylko trochę pomaga. Miejsca i tak zaczyna po jakimś czasie brakować :/
wybierz stronę: 1
© 2004 - 2024 GTAthegame NETWORK · All Rights Reserved
Design & Engine by sdr · Content by Pepe · Odsłon 49525 · Wizyt 38794